niedziela, 7 września 2014
Czarny bez
Jadę sobie roweżykiem przez łąki i pola, patrzę a tu w słońcu dwa piękne krzewy bzu czarnego. Owoce dorodne i słodkie. Myślę sobie jutro tu przyjadę i zerwę aby zrobić dżemiks. I tak też zrobiłam. Następnego dnia przygotowałam jabłka i pojechałam szybciutko zerwać owoce czarnego bzu. Gdy dotarłam na miejsce ręce mi opadły - wszystkie owoce zostały zjedzone przez ptaki:( Nie było innego wyjścia jak tylko pojechać dalej i szukać kolejnych krzewów pełnych owoców. Na szczęście po zaledwie kilku kilometrach dostrzegłam lśniące w słońcu czarne owocostany:) Zebrałam i szybko wróciłam do domu aby rozpocząć dłubaninę - czyli obrywanie owoców. Mozolne, nudne i mało twórcze - chociaż gałązki bez owoców są interesujące. Umyte owce czarnego bzu dodałam do jabłek, zasypałam cukrem, wymieszałam, w słoiki zapakowałam i zawekowałam. Dziś rano je ubrałam a teraz właśnie z sesji zdjęciowej wróciliśmy:) Ach zapomniałam dodać - rano do naleśników jeden malutki słoiczek zjedliśmy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz