wtorek, 3 grudnia 2013

Jak to z jabłkami było.

Z jabłkami z majerankiem, płatkami nagietka i innymi ziołami to było tak. Robiłam sobie dżemoladki z różnych jabłuszek. Pierwsze wczesne jabłka - delikatne i słodkie, następne jesienne, mocno dojrzałe o różnych smakach obierałam do garneczka wrzucałam i dusiłam - wszystkie oczywiście na słodko. Tak sobie robiłam i próbowałam:
- te z cynamonem dobre,
- te z płatkami róży, które syn uwielbia też dobre,
- te z melisą i miętą też pyszne.
Jako, że ja tworzyć muszę bo inaczej to nudno mi trochę to sobie stanęłam nad bulgocącym niczym wulkan garnkiem i zaczęłam dodawać różne różności i rozkoszować się nowym smakiem i zapachem. Do garnka z jabłkami wpadł majeranek, sól, pieprz, cebulka, płatki nagietka, odrobina lawendy, dodałam też troszkę cukru i prawdziwego masła. Wszystko się idealnie połączyło i do słoików trafiło:) Dziś zrobiłam chyba ostatnie jabłka do potraw mięsnych z drobiu lub ryb.. Ta partia jest bardziej kwaskowa, gdyż więcej było jabłek późnych - dla mnie najlepsza bardzo wyrazista smakowo. Na drzewach zostały już tyko późne zimowe jabłka, które słodyczy i kruchości nabiorą jak je mróz delikatnie trąci, może jeszcze znajdę trochę czasu aby je zebrać przed większymi mrozami i zamknąć ostatnie smaki z kolorowych łąk i sadów do słoików zanim śnieg wszystko przykryje. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz